W dzieciństwie rosół był moją zmorą. Od paru ładnych lat jednak jest to jedna z moich ulubionych zup. Oczywiście kojarzy mi się z niedzielnym, rodzinnym obiadem, domem moich Rodziców i cudownym zapachem w mieszkaniu. Jako, że uwielbiam kombinować w kuchni to trochę podrasowałam przepis. Rosół wychodzi naprawdę smaczny i hmm…konkretny! Jest lekko pikantny i na pewno zagości w Waszych domach również. W moim już nim pachnie!
Krok 1
Do garnka wlej około 1,5 litra wody. Dodaj umyte mięso: 2 udka z kurczaka, jedną dużą nogę z kurczaka, kawałek wołowego mięsa (około 200 gram). Całość posól do smaku. Sama generalnie dodaję sporo soli (wybieram himalajską sól, bo jest dużo zdrowsza), żeby zupa miała zdecydowany smak.
Krok 2
Dodaj do garnka pokrojoną w grubsze plastry marchewkę, kawałek pora, 1/2 selera, natkę pietruszki i kawałek pokrojonego korzenia z pietruszki. Aby rosół był pikantny, dodaj jeszcze pokrojoną papryczkę chilli. Dla lepszego aromatu polecam dodać 2 listki laurowe i kilka ziarenek ziela angielskiego, ale nie za dużo! Ważne, żeby przyprawy nie przeważały nad aromatem mięsa i warzyw.
Krok 3
Wszystko gotuj na wolnym ogniu przez około 2-3 godziny. I nie ma zmiłuj, że po godzinie wyłączysz zupę, bo na pewno wtedy nie będzie jeszcze gotowa! Rosół ma tylko delikatnie bulgotać. Na koniec warto dodać odrobinę kurkumy, aby zupka miała jeszcze ładniejszy kolor.
Do zupy wybieram makaron – krajankę domową, którą można kupić w każdym sklepie. Najlepiej 4-jajeczną, dla mnie tego typu „kluski” pasują idealnie do mojego rosołku.
