7 rzeczy, które zniszczą nawet trwały związek

7 rzeczy, które zniszczą nawet trwały związek

Mam wrażenie, że niektóre osoby żyją cudownymi złudzeniami związku po grób, który sam o siebie będzie dbać. Tak, jakby powiedzenie sobie „tak” gwarantowało scementowanie uczucia i zakopanie problemów pod 10 kg warstwę betonu. Nic bardziej mylnego. Każda relacja, która ma przetrwać musi być traktowana jak najlepszy prezent od życia, ponieważ to życie przynosi również masę kłopotów, które zbagatelizowane mogą zepsuć wszystko, co budowaliśmy. Oto 7 rzeczy, które zniszczą nawet trwały związek.

To „tylko” małe kłamstwa

Ile razy słyszałam od różnych osób w rozmowie tekst „ale to tylko małe kłamstewko, nic nieznaczące słowa”. Jedynym kłamstwem, które potrafię zrozumieć, jest np. zaprzeczenie naprawdę brzydkiej, mocno otyłej, ale miłej osobie, że wygląda jak wielka kula śniegowa. Inne kłamstwa, nawet najmniejsze są początkiem tym większych, które zaczynają mieć spory wpływ na relację między partnerami. Osoba, która zaczyna ściemniać, brnie w kłamstwa coraz głębiej. Jedna mniejsza nieprawda zaczyna tworzyć coraz większe, ściema rodzi ściemę i tak powoli do przodu. Przecież on/ona nie musi o tym wiedzieć… No pewnie, że nie musi. I mówić wszystkiego nie trzeba, bo każdy ma swoją przestrzeń, swoją prywatność. Tylko w momencie zapytania o jakąś sprawę przez partnera/partnerkę fajnie jest powiedzieć prawdę. Chyba, że samemu też się lubi być okłamywanym. Wtedy już nie wnikam w tego typu relacje, która dla mnie jest czymś mocno pomylonym. Ale są też sytuacje nie do końca jasne, gdzie pewnie niejedna osoba może powiedzieć „mam inne zdanie na ten temat” Podam przykład: żona dzwoni do faceta, który jest na imprezie – męskim wypadzie, na którym miało nie być pań. W tle słychać muzykę i damskie podśmieCHUJki. Żona jest wkurzona jak atom, facet dostaje burę. Po całej aferze okazuje się, że on dowiedział się o damskich towarzystwie dopiero po fakcie. Czy miał więc mówić żonie o zaistniałej, nowej sytuacji? Czy po prostu przemilczeć temat, bo może ona akurat się nie dowie…? I takich przykładów jest miliony, zresztą zapewne każda/każdy z Was przeżył nie raz tego typu historie. Dlatego najlepiej jest od razu odrzucić opcje ściemy, żeby później nie zastanawiać się, czy aby nawet dobre kłamstwo nie wyjdzie na światło dzienne.

Cisza w związku

Żaden związek nie przetrwa bez rozmów. Jeśli ktoś myśli, że zamiatanie pewnych spraw pod dywan i przemilczenie problemów jest dobrą opcją to od razu mówię, że jest to najgorsze wyjście z możliwych. Jeśli dopuścimy do tego, że będziemy we własnym domu, z własnym partnerem mijać się i siedzieć cicho jak w pustelni, to koniec jest blisko. Nie da się funkcjonować bez gadania! Nie można iść w zaparte, że przecież widzimy się codziennie, że tematy się kończą, że ile można gadać o tym samym. Po to ludzie łączą się w pary, że żyć nawzajem swoimi sprawami. I o tym sprawach rozmawiać. Nie ma nic gorszego, niż cisza w domu, gdzie mieszkają niby kochający się ludzie, którzy zdecydowali się być ze sobą na dobre i złe. I nie można mylić cichych dni, które zdarzają się w każdym związku, z brakiem chęci na rozmowę i omijanie partnera, bo trzeba z nim pogadać. Jak już w relację wkrada się tego typu akcja, to albo szczera rozmowa pomoże i wywalenie wszystkich brudów na światło dzienne, albo pożegnajcie się z klasą i niech każdy żyje jak chce.

Chore kontrolowanie

Związek nie jest więzieniem. Związek to nie klatka, do której partner dostał klucz. Nie jest ani normalne, ani zdrowe, żeby ktokolwiek nas kontrolował. Albo mamy do kogoś zaufanie i mu ufamy, albo nie. Oczywiście, fajnie jest wiedzieć, gdzie jest nasz partner, jak mija mu dzień i jakie są jego plany. Tylko takie pytania powinny wynikać z naszej troski, a nie chorego pragnienia kontroli, która wcale nie jest taka dobra. Przykład: jeśli ktoś chce zdradzić, zrobi to w drugim pokoju. I nawet podsłuch, Rutkowski Patrol i KGB nie pomoże. Dlatego lepiej jest zapewnić sobie nawzajem przestrzeń do działania, komunikowania się i prywatności, niż patrzenie na siebie nieufnym wzrokiem i czekanie na to, aż parter zacznie nas okłamywać. Bo a nóż widelec ta laska z jego pracy jest jego kochanką…

Ściąganie w dół

Nigdy nie zrozumiem, dlaczego niektóre osoby zamiast się wspierać, ściągają się w dół. Po swoich doświadczeniach wiem, że nie potrafiłabym zbudować relacji z osobą, która nie potrafi dzielić ze mną pasji, mówić mi, że przecież mi się nie uda i nie wierzyć w żadne moje przyszłe sukcesy. Osoby, które się kochają muszą się wspierać i patrzeć razem w tym samym kierunku. Pod żadnym pozorem nie można wątpić w sukces drugiej osoby i wmawiać, że przecież to się nie uda. To wiara sprawia, że potrafimy robić rzeczy z pozoru niemożliwe. To nadzieja daje nam kopa pozytywnego do działania i walki o swoje. Dlatego bardzo ważne jest, aby w związku ciągnąć się do góry, a nie ściągać w dół.

Szukanie wrażeń dookoła

Znam sporo osób, które potrzebowały do życia ciągłej adrenaliny. Skakały z kwiatka na kwiatek, szukając wrażeń i wiecznego „wow”. W związku to wygląda trochę inaczej, z innych rzeczy czerpie się wrażenia i adrenalinę. Niestety, niektóre osoby o tym zapominają, poszukując bodźców tam, gdzie nie powinny. Dlatego pojawiają się zdrady, niedopowiedzenia, kłamstwa, wyjścia do kina z „przyjacielem” i znikanie na kilka godzin wieczorem. Osoby, które ciągle szukają wrażeń tego typu powinny być wiecznymi singlami. W innym wypadku nie tylko będą unieszczęśliwiać siebie, ale przede wszystkim osoby, z którymi są w związku. Zazwyczaj niczego nieświadome i ufające bezgranicznie swoim z pozoru świętym partnerom.

Brak komplementów i docenienia

Każdy człowiek potrzebuje motywacji i docenienia. Jeśli najbliższa nam osoba nie potrafi wydusić z siebie ani jednego miłego słowa, a jej zwracanie uwagi na nasze sukcesy kończy się słowami „brawo”, to na pewno relacja nie będzie ani szczęśliwa, ani wieczna. Ludzie potrzebują miłych bodźców, dobrego słowa od bliskiej osoby, tego, żeby poczuć się wyjątkowo i wspaniale. Tym bardziej, jeśli naprawdę stało się coś, co zasługuje na słowa uznania. Ludzie, którzy nie są doceniani zachowują się gburowato, są zdołowani, nieszczęśliwi, przekładają to nieszczęście na otoczenie, dom, partnerów i tak w kółko. Koło nienawiści i smutku toczy się, aż się wyp***li i któraś strona powie w końcu „koniec”. Czy o to nam chodzi w związkach? No właśnie. Dlatego doceniajmy się nawzajem i motywujmy do działania. Komplementy nie bolą, nie kosztują miliona złotych. Wykorzystujmy więc je do tego, aby poprawić humor najbliższej nam osoby i sprawiać, żeby ta osoba czuła się przy nas zawsze wyjątkowo.

Tagi: , , , , , , , , ,

Powiązane artykuły

Poprzedni artykuł Następny artykuł
0 podzieliło się